Brzana NIEMNA
Nadszedł długo wyczekiwany dzień wyjazdu na I Towarzyskie Zawody Klubowe „Brzana NIEMNA”. Liczna, bo aż ponad 20 osobowa ekipa wędkarzy z Siemiatycz, Bielska Podlaskiego, Białegostoku i Augustowa stawiła się punktualnie o 07.00 przed przejściem granicznym pomiędzy Polską a Litwą w m. Ogrodniki (od strony Litwy – Lazdiaj).
Po wymienieniu pieniędzy w pobliskim kantorze ruszyliśmy dowodzeni przez Prezesa Wojtka w Stronę m. Druskienniki celem zrobienia najpotrzebniejszych zakupów i nabycia licencji wędkarskich. Wojtek już kilkukrotnie łowił w tamtych stronach, więc chętnie podjął się roli przewodnika. Kolumna ośmiu aut mknęła dziarsko przez puste litewskie pola by po niecałej godzinie dotrzeć na parking dużego lokalnego sklepu. Zakup licencji wędkarskiej na okres roku to koszt 15 Litów. Zezwolenie jest ważne przez rok od daty wypisania, więc od razu zrodził się pomysł by w następnym roku zorganizować takie zawody tydzień wcześniej, jeszcze w okresie ważności licencji. Po zakupach wędkarskich przyszedł czas na zakupy spożywczo-monopolowe. Kiełbasa była sponsorowana z pieniędzy klubowych, pozostały prowiant każdy nabył we własnym zakresie. Wiele osób zakupiło, celem wypróbowania, litewskie piwo jak również mocniejsze trunki.
O godzinie 10.00 w pobliskiej miejscowości Liszkawa (Liskavia), na przepięknie położonym punkcie widokowym, odbyła się odprawa przed zawodami. Prezes przypomniał o wymiarach ochronnych, omówił pokrótce rybostan i zasady bezpiecznego poruszania się po rzece. Regułą jest, że zawody odbywają się na żywej rybie, tym razem jednak ze względu na towarzyski charakter imprezy zrezygnowano z rozdawania kart startowych. Potwierdzeniem złowienia miało być zdjęcie zrobione rybie na tle klubowej miarki. Po tym ceremoniale Wojtek życzył wszystkim „połamania” i ogłosił rozpoczęcie zawodów. Koledzy jeszcze przez chwilę stali na wzgórzu podziwiając płynący wartko Niemen, po czym każdy niespiesznie udał się na parking celem przygotowania wędek, przynęt i obmyślenia strategii łowienia.
Z pobliskiego kościoła zjechała na punkt widokowy młoda para by tam zrobić pamiątkowe zdjęcia. Odśpiewaliśmy im gromkie 100lat, czym zapracowaliśmy na flaszkę, którą sprezentował nam drużbant – rodowity Polak. Pamiątkowe zdjęcie z panną młodą i druhnami zakończyło nasz pobyt w Liszkawie. Czekała nas krótka bo około 20km podróż na inne łowisko w m. Mercz (Merkine). Wszyscy zachodziliśmy w głowę jak odnalazł dojazd na to miejsce Wojtek, kiedy po raz kolejny skręciliśmy w lesie w coraz bardziej wyboistą dróżkę. Po wyjechaniu z leśnych ostępów naszym oczom ukazał się po raz kolejny szeroki Niemen, pełen przelewów i wielkich głazów obmywanych przez silny nurt. Wiata nad samą wodą uratowała sytuację, gdyż w chwilę po przyjeździe zaczął padać deszcz. Mini miasteczko namiotowe stanęło przy samym lesie w ciągu kilku minut i zaczęła się nieoficjalna część wyjazdu. Strugi ulewnego deszczu nie przeszkadzały we wznoszeniu kolejnych toastów i opowieściach wędkarskich. Jeszcze za dnia deszcz przestał padać i najwytrwalsi udali się na wieczorne łowy.
Integracja trwała do późnych godzin nocnych, a rano trzeba było wstać by kontynuować łowienie. Prezes nie oddalając się od obozu dalej niż na 200m złowił wymiarową brzanę, dwie inne mu się spięły, a łowienie podsumował wypasionym boleniem 66cm. Bogdan przy samym obozie złowił wymiarowego szczupaka, a kilkaset metrów wyżej kolejnego 51cm, który to okazał się być największą rybą tego gatunku złowioną podczas dwudniowych zawodów. Długi „popisał się” po raz kolejny umiejętnością pływania w spodniobutach.