Wywiad z Czarkiem Cieślewskim uczestnikiem MŚ juniorów w Portugalii
Na prośbę młodych internautów poprosiłem Czarka Cieślewskiego naszego najlepszego spławikowca – juniora z białostockiego Koła Sazan o podzielenie się z nami swoimi wrażeniami z udziału w Olimpiadzie Wędkarskiej – Portugalia 2006 w ramach której rozegrano Mistrzostwa Świata juniorów w wędkarstwie spławikowym.Czarek Cieślewski jest pierwszym spławikowcem w naszym Okręgu który został powołany do kadry narodowej. Do największych sukcesów Czarka należy zaliczyć I miejsce w klasyfikacji generalnej Grand Prix Polski juniorów w 2006 roku. Czarek dwukrotnie również zdobywał tytuł spławikowego Mistrza Okręgu Białystok w kategorii juniorów.
D.Dz.: W dniach 9-18 września reprezentowałeś nasz kraj na Olimpiadzie Wędkarskiej. Z pewnością było to ogromne wyróżnienie. Czy spodziewałeś się powołania?
Czarek: Nie, nie spodziewałem się nominacji było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie.
D.Dz.: Jaki był skład polskiej ekipy na MŚ?
Czarek: Było nas sześciu. Pięciu zawodników startujących i jeden rezerwowy. W skład ekipy wchodzili :Graban Piotr, Krzyżaniak Krystian, Walczyk Marcin, Sikorski Łukasz, Zientarski Jacek i ja. Trenerem naszej ekipy był Pan Edmund Gutkiewicz, a kierownikiem Michał Łebkowski.
D.Dz.: Jak przebiegały zawody i bezpośrednie przygotowania do zawodów?
Czarek: Z Warszawy która była naszym miejscem zbiórki udaliśmy się przez Paryż samolotem rejsowym do Lizbony. A następnie z Lizbony samochodami do miejscowości Mora w okolicach, której byliśmy zakwaterowani .Zawody odbywały się na pobliskiej rzece Raia . Miała ona 40-50m szerokości, około 3m głębokości, dno raczej twarde, uciąg bardzo słaby. Z ryb występujących w łowisku dominował karp, łowiono także brzany, sporadycznie zdarzały się bogi i małe bassy słoneczne i wielogębne. Trenowaliśmy 4 dni po dwa 3- godzinne treningi dziennie. Trzeba było łowić odległościówkami pod samym drugim brzegiem lub w ¾ szerokości rzeki. Zawody odbywały się w dwóch 3-godzinnych turach w piątek i sobotę. Ogólnie ryb było dużo mniej niż w latach ubiegłych, w 3 z 5 sektorów było bardzo ciężko o rybę, jeden karp lub brzana dawał miejsce w ścisłej czołówce, było dużo zerowych. Mistrzami Świata zostali Portugalczycy, my wypadliśmy dużo poniżej oczekiwań – 13 miejsce, najlepszy z Polaków był Łukasz Sikorski – 10 miejsce, ja byłem 62.
D.Dz.: Jak oceniasz organizację i atmosferę panującą podczas tej imprezy?
Czarek: Były to zawody najwyższej rangi więc wszystko musiało i było zorganizowane nienagannie.
D.Dz.: Czarku. Jesteś pierwszym zawodnikiem białostockiego Okręgu, który brał udział w tak wielkiej wędkarskiej imprezie spławikowej. Jesteś także członkiem Kadry Narodowej. Czy w takim razie możesz powiedzieć, że marzenia Twoje się spełniły?
Czarek: Oczywiście, że nie. Mam zamiar kontynuować swoje starty w kategorii seniorów i mam nadzieje, że kiedyś i tam będę odnosił sukcesy.
D.Dz.: Jak i gdzie zaczynałeś swoją przygodę związaną ze sportem wędkarskim?
Czarek: Zaczynałem startować podobnie jak większość na różnych zawodach w kołach, zawodach dla dzieci. Potem startowałem w zawodach okręgowych: mistrzostwach okręgu, Grand Prix Okręgu, a ostatnie 3 sezonach w zawodach z cyklu Grand Prix Polski.
D.Dz.: Czy poświęcasz dużo czasu przygotowaniom do zawodów?
Czarek: Niestety studiuje i mam bardzo mało czasu na przygotowanie.
D.Dz.: Czy często jeździsz na „prywatne” ryby? Co łowisz i jaką metodą?
Czarek: Zazwyczaj staram się łowić leszcze i jazie na spławki, niestety coraz rzadziej jeżdżę na prywatne ryby.
D.Dz.: Czy masz swoją „tajną” zanętę?
Czarek: Nie mam.
D.Dz.: Jakiej rady udzieliłbyś początkującym młodym zawodnikom?
Czarek: By jeździli jak najwięcej na ryby oraz aby starali się podpatrywać jak łowią bardziej doświadczeni zawodnicy.
D.Dz.: Czy wzorujesz się na jakimś znanym wędkarzu?
Czarek: Nie.
D.Dz. Dziękuję za rozmowę.