VI Mistrzostwa krętaczy
13 lutego, już po raz szósty spotkaliśmy się w gąszczu piór i sierści by podtrzymać tradycję wspólnej wymiany doświadczeń w wiązaniu sztucznych much. Plan związany z rozreklamowaniem VI Otwartych Mistrzostw Salmo Clubu Białystok w Wiązaniu Sztucznych Much zarówno w Internecie jak i w sklepach wędkarskich w całym regionie okazał się strzałem w dziesiątkę. Na imprezie gościliśmy bowiem bardzo wielu zainteresowanych kręceniem gości. Wielu z nich przyjechało spoza Białegostoku, by uważnie przyjrzeć się procesowi powstawania sztucznych much, wiązanych przez najlepszych podlaskich specjalistów. Widać, że w naszym regionie wędkarstwo muchowe staje się coraz popularniejsze i rozwija się, korzystając ze światowych nowinek „flyfishing”. Było to szczególnie zauważalne wśród zawodników startujących w kategorii „Profesjonalista”, którzy wiedzę o wzorach i materiałach czerpią ze współczesnej międzynarodowej literatury muszkarskiej. Co więcej, większość z zaprezentowanych wzorów, a w tym roku były to imitacje jętki majowej, były to muchy praktyczne, a więc możliwe do zastosowania podczas majowych rójek.
Dzięki naszemu głównemu sponsorowi – ZO PZW w Białymstoku, spotkaliśmy się, podobnie jak w latach ubiegłych, w siedzibie Biura Zarządu Okręgu. Imprezę oficjalnie rozpoczął Prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Białymstoku – Pan Ryszard Broniszewski. Na imprezie gościliśmy również innych członków Zarządu oraz Dyrekcji Biura. Nasze mistrzostwa odwiedziła również – ku naszemu zdziwieniu – ekipa Telewizji Białystok oraz Radia Białystok. Okazało się bowiem, że impreza cieszy się – nie tylko w środowisku muszkarzy – dużym zainteresowaniem.
Przed rozpoczęciem zmagań krętaczy, prezes Salmo Clubu Białystok, Jerzy Łucki wręczył tytuł Honorowego Członka Salmo Clubu Białystok koledze Andrzejowi Białousowi. Swoją postawą Andrzej przez wiele lat potwierdzał swój serdeczny stosunek do inicjatyw podejmowanych przez Salmo Club i wspierał nas w naszych działaniach swą radą i pomocą.
W trakcie mistrzostw mieliśmy okazję przyjrzeć się kilku rodzajom imitacji jętki oraz kilku różnym szkołom kręcenia. Obok klasycznych much z tułowiem z rafii i skrzydłami z piór mallard, przedstawiono do oceny bardzo nowoczesne wzory. Klasyczne imitacje, ze względu na swą wielkość oraz zastosowane materiały dosyć szybko namakają i już po kilku rzutach mają tendencję do tonięcia. Co więcej, muchy te często powodują skręcanie przyponu podczas rzutu. Te dwie cechy imitacji jętek majowych często nie pozwalają na zastosowanie ich na poligonie zakrzaczonych i płynących w korytarzu trzcin podlaskich rzek pstrągowych. Nowoczesność w konstruowaniu jętek majowych przejawia się zatem głównie w poprawianiu ich pływalności oraz własności aerodynamicznych. Tułowie nowoczesnych imitacji jętek majowych są coraz częściej konstruowane z dobrze pływających pianek oraz grubych sierści. Aby poprawić pływalność przynęty wykonuje się również tzw. „extended bodies” czyli przedłużone tułowie, które utrzymują na powierzchni wody kolanko haczyka. Stawiające opór w powietrzu skrzydełka z okrywowych piór kaczki coraz częściej bywają wypierane przez bardziej aerodynamiczne pióra CDC oraz sierści.
Jako członkowi Jury, było mi bardzo ciężko podjąć się miarodajnej oceny much przedstawionych przez zawodników. Nie jest bowiem łatwo wskazać ciekawszą imitację, patrząc na nią zarówno pod kątem praktycznego zastosowania jak i prawidłowości wykonania czy trafności doboru materiałów. Trzech członków jury miało zatem za zadanie ocenę jednego tylko parametru muchy. Jerzy Łucki – znany nie tylko na Podlasiu praktyk muchowego rzemiosła, miał za zadanie wskazać trzy muchy, które najchętniej widziałby w swoim pudełku. Wskazał więc muchy, które ze względu na konstrukcję i prawidłowość wykonania byłyby najbardziej przydatne podczas majowej rójki. Tomasz Gawroński – człowiek, który wykonywał sztuczne muchy w wielu dziwnych miejscach i okolicznościach (sam go nawet raz przyłapałem w momencie rozkładania warsztatu i materiałów oraz przykręcania muchowego imadła do stolika restauracji w Łebie) oceniał złożoność konstrukcyjną oraz prawidłowość doboru materiałów. Niżej podpisany, jako rozjemca, miał za zadanie rozsądzić spory Jerzego i Tomasza i poprzeć (lub zanegować) opinię pozostałych członków jury w kwestiach praktycznego zastosowania muszki oraz jej proporcji i kunsztu wykonania. W czasie trwania mistrzostw, członkowie Jury nie mieli prawa przyglądać się zmaganiom, by ocena przedstawionych much nie była stronnicza.
Przygotowanie trzech imitacji jętek majowych zajęło profesjonalistom około 50 minut. W tym czasie obserwatorzy bacznie przyglądali się sposobom mocowania ogonka i nawijania jeżynki. Po zakończeniu, do imadeł profesjonalistów zasiedli sympatycy. Była to dobra okazja, by przekonać się, że własnoręczne wykonanie sztucznej muchy jest bardzo proste. Korzystając z rad doświadczonych wykonawców, nasi goście wykonali swoje muszki – imitacje pijawki.
Na sam koniec, tytułem żartu oraz w celu sprawdzenia kreatywności naszych krętaczy, rozpoczęliśmy kategorię „King Size”, w której zawodnicy mieli za zadanie wykonać jak największą sztuczną muchę. Zmagania były tym ciekawsze, że nagrodą była sponsorowana przez Macieja Maksimowicza butelka przedniej szkockiej whisky.
W kategorii Profesjonalista zwyciężył Jędrzej Grygoruk. Zdobył on tytuł Mistrza Krętaczy 2010. Wykonane przez Jędrzeja jętki zdobyły największe uznanie Jury. Drugie miejsce i tytuł Pierwszego Vicemistrza Krętaczy 2010 zdobył Tomasz Gołembiowski. Trzecie miejsce i tytuł Drugiego Vicemistrza Krętaczy 2010 zdobyłPaweł Fiedorczuk.
W kategorii Sympatyk, tytuł Mistrzunia Krętaczy zdobył Mateusz Supronowicz. Tytuł Vicemistrzunia Krętaczy zdobył Piotr Żeruń, a tytuł Drugiego Vicemistrzunia Krętaczy zdobył Hubert Puziuk. Trzeba jednak stwierdzić, że muchy wykonane przez sympatyków były profesjonalnymi imitacjami, które każdy puszkarz chciałby mieć w swoim pudełku, a niejeden pstrąg w nożyczkach.