„Skurzany” Puchar
W dniach 05-06 kwietnia odbyły się kolejne zawody z cyklu Muchowego Grand Prix Okręgu PZW w Białymstoku. Tradycyjnym ich organizatorem był oczywiście nasz „Salmo Club”, a osobnikiem bezpośrednio odpowiedzialnym za całe zamieszanie ja, czyli ja. Tu mowa o „tradycyjności” jest lekko na wyrost, gdyż piastuję czcigodne stanowisko upoważniające mnie do patronowania tym zmaganiom dopiero od ubiegłego roku. Ale w zakamarkach moich przerzedzonych przez różne substancje szarych komórek świta też wspomnienie, że byłem pomysłodawcą i organizatorem pierwszej edycji tej zacnej imprezy wiele, wiele lat temu, w odległej galaktyce…
Impreza przechodziła różne koleje losu, ale zawsze było przy niej dużo radości i śmiechu. W tym roku szczególnie śmieszne były wyniki naszych zmagań. Nie ma co się nad nimi zbytnio co rozwodzić. Napiszę tylko, że 17tu członków klubu i jedne „nie zidentyfikowane zwłoki” przez 3 trwające w sumie 12 godzin tury pojmało aż 2 pstrągi potokowe. Oba „basiory” miały czelność wyrosnąć po kilkanaście milimetrów ponad ustalony na zawody 30-centymetrowy wymiar. Oba padły łupem Tomka „Sqry” Skurskiego już w pierwszej turze zawodów. Stało się tak zapewne z prostej przyczyny – w tym czasie ja musiałem tłoczyć wiedzę w mózgownice braci studenckiej. W tym miejscu pragnę podziękować Kolegom z Zarządu Klubu, którzy sprawnie przeprowadzili otwarcie imprezy pod moją nieobecność. Ognisko w przerwie pomiędzy sobotnimi turami tak rozleniwiło uczestników i … pstrągi, że te postanowiły zupełnie nas „olać” wieczorową pora. W związku z tym większość z nas odpłaciła im tym samym ;-). A że przeciągnęło się to także na turę poranną w niedzielę, to już inna sprawa… Oczywiście nie wszyscy wtopili się, za przeproszeniem, w ten schemat działania, a raczej jego braku. „Squrek” wraz ze swoim bohaterskim „brathankiem” o dźwięcznym imieniu Johnny wyruszyli na łowy. I pewnie Jaś nawet pojmałby kolejną w tym roku rybkę na zawodach, ale Tomcio tak umiejętnie ją podbierał aby przypadkiem nie udało jej się nie zerwać (uwaga: zasada podwójnego przeczenia – czytać ze zrozumieniem!).
Reasumując – wygrał Tomek „Sqra” Skurski. Pozostali byli też zwycięzcami, ale jedynie moralnymi. Choć wspominając wieczorną imprezkę w gościnnym gospodarstwie u Państwa (nomen omen) Lisowskich w Łaźniach, mam poważne wątpliwości co do moralnych aspektów funkcjonowania niektórych z nas….:-).
W tym roku nie dołączyli do nas spinningiści z Klubu „BARWENA”, zapewne obawiając się „srogiego łomotu” jaki dostali by w konfrontacji z puszkarzami ;-). Te dwa „trzydziestaki” „Sqry” robią wrażenie… Może w przyszłym roku uda się powrócić do tradycji z 2013 roku, kiedy to odbywaliśmy drugiego dnia zawody stanowiące rywalizację spinningistów i muszkarzy?
Na koniec ukłony, podziękowania, wyrazy uznania, szacunku, dozgonnej wdzięczności itp. Itd. kieruję w stronę Naszych Przyjaciół z Koła PZW „OKOŃ” (to taka ryba) w Białymstoku. Micha jaką nam zaserwowali na koniec zawodów była jak zawsze znakomita. Że o Ich wkładzie w nagrody nie wspomnę. Czapki z głów Panie i Panowie! Pozostałymi sponsorami naszych zmagań była firma „SALAR” i oczywiście nasz niezastąpiony ZO PZW w Białymstoku. Czapki już zostały zdjęte, więc tu pozostaje nam co najwyżej ściągnąć … spodniobuty.