Kładie 2010

Piknik ekologiczno-wędkarski organizowany przez Koło PZW „Miętus” w Orli jest cykliczną imprezą wpisana w kalendarz wydarzeń sportowo rekreacyjnych w naszej miejscowości. Służy on promocji zdrowego stylu życia oraz promocji sportu wędkarskiego jako alternatywy dla szerzących się patologii wśród dzieci i młodzieży. Odbywa się on na terenie wspólnoty gruntowej wsi Orla gdzie nasze koło od lat przeprowadza swoje projekty ukierunkowane na rewitalizację starorzeczy rzeki Orlanki oraz zrównoważonego rozwoju. Efektem tych działań jest między powstanie nowych łowisk i miejsca wypoczynku dla lokalnej społeczności. W dniu 13 czerwca 2010 roku, we wspaniałej scenerii naturalnego, samosiewnego lasu odbyła się kolejna edycja naszej imprezy.

W pikniku wzięło udział około dwudziestki uczestników i tyleż samo opiekunów. W tym roku rozegrano czwórbój w którego zakres weszło cztery konkurencje : zawody spławikowe, dwubój rzutowy i zawody sprawnościowe, w trzech kategoriach oraz turniej wiedzy ekologicznej. Wydawało się już, że nic nie może zakłócić kontynuacji cyklicznej naszej imprezy. I tu się , jak okazuje, grubo myliliśmy. Nie warunki pogodowe, z tymi nauczyliśmy się sobie radzić, a główny patron przedsięwzięcia, przedstawiciel lokalnych władz samorządowych, w ostatniej chwili, bez podania konkretnych przyczyn ( cały terminarz naszych przedsięwzięć konsultowaliśmy z nim) , odmówił nam chociażby symbolicznego wsparcia finansowego. Może taka postawa i nie bardzo nas zdziwiła, wszak i media o tym donoszą , że w Orli działalność organizacji pozarządowych odbierana jest jako potencjalna konkurencja ze strony liderów tych organizacji dla pełniących obecnie czołowe funkcje w lokalnym samorządzie i chcących je dalej kontynuować po jesiennych wyborach samorządowych, to nie rozumiemy całkowicie stanowiska Komisji niejako powołanej do wspierania działań  mających na celu przeciwdziałanie szerzącym się patologiom społecznym wśród najmłodszej części naszego społeczeństwa poprzez sport, ta również odmówiła dofinansowania, bez podania przyczyn, mimo, iż miała wpisane w swym budżecie wsparcie pikniku. Gdy zapytałem bezpośrednio przewodniczącego tej komisji o przyczynę, odpowiedział, że na podaniu znalazła się odpowiednia adnotacja skreślona ręką głównego „czynownika” który ten organ powołuje. Wnioski same się wyłaniają.

Takie przeciwności, jak się okazuje, bardzo mocno aktywizują naszych wędkarzy. Nawet przez myśl nie przeszło nikomu z Zarządu naszego Koła, że piknik może być odwołany. Czy za głupotę dorosłych mają być karane dzieci?!  Ruszyło wędkarskie „pospolite ruszenie” i tu już na efekty nie było trzeba długo czekać. Pierwszy na nasz apel odezwał się sklep „Promyk” z ulicy Ogrodowej w Bielsku Podlaskim. „Promyk” przywrócił  nam wiarę w człowieczeństwo. Już tradycyjnie, właściciel tego sklepu pan Andrzej Oniszczuk ufundował i przekazał na rzecz organizacji imprezy  ,wielką ilość sprzętu wędkarskiego. Jak się okazuje był to „Promyk” wszelkiej nadziei. Musiał mieć tzw lekką rękę pan Andrzej bo po nim wsparli nas wymiernie : Zakład Masarski „M” z Bielska Podlaskiego, gdzie mamy swoich członków na czele ze współwłaścicielem zakładu panem Sławkiem Ostaszewskim, przekazując nam odpowiednią ilość wyrobów kulinarnych, Firma „HOOP” też spojrzała na nas opiekuńczym okiem i przekazała nam napoje. Tu wielki ukłon w stronę pani Anieli Pieczyńskiej, Orlanki zresztą, która przedstawiła w korzystnym świetle naszą działalność szefostwu firmy. Tradycyjnie na wysokości zadania stały Bielskie sklepy wędkarskie „Hubert” i  „Przynęta”. Pierwszy raz wsparł nas właściciel nowo otwartego sklepu z akcesoriami wędkarskimi w byłej piekarni PSS, członek naszego Koła, Gienek Smoktunowicz. Prywatnie również ufundował nagrody, vice prezes naszego Koła Jurek NazarewiczBank Spółdzielczy w Bielsku Podlaskim też pamiętał o naszych dzieciach i tradycyjnie odpowiednio do powagi tej instytucji która cyklicznie wspiera wszelka działalność organizacji pozarządowych na naszym terenie, pomógł przekazując odpowiednie środki na konto organizacji naszych imprez. Co prawda na końcu, ale z wielkim szacunkiem, chcielibyśmy podziękować  szefostwu Polskiego Radia Białystok. Tu przekazana pomoc przerosła nasze oczekiwania. Koszulki, czapeczki i wiele innych cennych gadżetów wywołały wielką radość i uśmiech na twarzach naszych dzieci. Osobiście chciałbym podziękować dwóm „ambasadorom” naszego Koła w Polskim Radiu Białystok – „Miśkom” , jak mawia Jurek Łucki :)), a moim serdecznym przyjaciołom, dla Sławka NadolnegoStasia Kostki.

Zawody trwały w najlepsze gdy nagle wszyscy uczestnicy usłyszeli zbliżający się ryk syreny alarmowej. A cóż to znowu? Zapadła cisza.  Przerwano zajęcia i w tym momencie ukazał się samochód ratowniczy SP ZOZ WSPR Zakładu Pomocy Doraźnej w Bielsku Podlaskim. Wszyscy stali jak wryci do momentu gdy ambulans się zatrzymał i wysiadło z niego dwóch przesympatycznych ratowników. Słowami ; dzień dobry państwu, rozładowali napięcie. Wszystkie dzieciaki ruszyły na raz w kierunku ratowników okrążając ich i zasypując tysiącami pytań. Każdy się śmiał i żartował z zaistniałej sytuacji. Autorami tej miłej niespodzianki byli ratownicy Kumpiecki JanuszŻyluk Anatol. Wizyta ambulansu była w pełni zamierzona, mimo, że trzymana w tajemnicy przez organizatorów do końca. Wiedzy, tym bardziej wiedzy praktycznej przy udzielaniu pierwszej pomocy nigdy nie za wiele zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych . I taki był zasadniczy cel wizyty naszych ratowników. Opowiedzieli oni i pokazali w praktyce o tych zasadach. Każdy mógł spróbować swoich sił i sprawdzić swoje umiejętności na manekinach jak również samemu odegrać rolę osoby poszkodowanej której jest udzielana pierwsza pomoc. Myślę, że przykład ten jest godzien naśladowania szczególnie przy organizacji imprez dla dzieci i młodzieży. Po pokazach dzieciaki podziękowały panom ratownikom i wróciły do rozgrywania konkurencji.

Gdzieś koło południa zakończono zawody. Wszyscy z wielkim apetytem rzucili się na kiełbaski które trzeba było rozgrzać przy ognisku i firmową potrawę wędkarzy z Orli, ziemniaki w mundurkach z „sałem” i ogórkiem małosolnym. Dalej nastąpiło podsumowanie zawodów. Odczytano wyniki rozdano dyplomy i upominki wszystkim, bez wyjątku, młodym wędkarzom.

Czyż nie było warto? Co jest droższe od uśmiechu dziecka? Żal, że ci co powinni niejako z obowiązku i pełnionej funkcji dbać i wspierać młodzież, prywatne i polityczne animozje stawiają ponad wszystko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.