Zanim …

Wraz z nadejściem pierwszych, jesiennych chłodów kończą swoje wędkowanie tak zwani ,,wędkarze niedzielni i urlopowi”. Dla wędkarza z prawdziwego zdarzenia sezon wędkarski nie kończy się nigdy. Jest nas spora grupa, typowo zimowych wędkarzy, którzy z dużym utęsknieniem czeka na sprzyjającą o tej porze pogodę, czeka na mroźny wyż który to przyniesie upragniony lód. Czeka w końcu na zimową przygodę. Wędkarze ci zasługują na miano grupy szczególnie aktywnej i odpornej na warunki pogodowe.

I chociaż w naszych sklepach wędkarskich pojawiły się już w sprzedaży wędki podlodowe, mormyszki, błystki podlodowe i ,,specjalne zimowe zanęty”, to niestety musimy jeszcze troszkę poczekać. Wszyscy bowiem nie wiemy, czy tegoroczna Pani zima zapewni nam śnieg i lód. Potrafi ona być bardzo kapryśna. Ale jedno jest pewne: WĘDKARZE ZIMOWI – NIE TRAĆCIE NADZIEI. I dla was zaświeci w końcu słońce. Zima i wspaniałe przygody podczas zimowego wędkowania jeszcze przed wami.

Miłośników wędkarstwa podlodowego jest w naszym kraju sporo. Co roku dołączają do tej grupy nowi wędkarze. O niewątpliwych urokach wędkowania na lodzie dowiedzieli się od swoich kolegów łowiących w zimie nie po raz pierwszy, lub z artykułów zamieszczanych w wydawnictwach wędkarskich. I właśnie zanim rozpocznie się sezon zimowy na dobre, właśnie oni powinni wiedzieć o kilku sprawach z tym związanych.

Sprawa dotyczy także i tych ,,starych wyjadaczy”, którzy już łowili z pod lodu wiele razy. Nie mówię tu o wszystkich podlodowcach, ale doskonale wiemy że te ,,stare wygi” zachowują się bardzo często jak nowicjusze, bez żadnej wyobraźni ( wchodzenie na cienki lód kosztem złowienia czasami drobnej ryby, wjeżdżanie na lód samochodami, brak nagminnie linki asekuracyjnej!!! ). Co roku praktycznie słyszymy o wielu utonięciach wędkarzy, nawet tych bardzo doświadczonych!!! Może czas w końcu o tym pamiętać. Może czas w końcu racjonalnie pomyśleć.
Odnośnie wędkowania w zimie są zasady obowiązujące każdego wędkarza.
A mianowicie:

ZASADA nr 1 – nie powinniśmy wchodzić na lód, którego pokrywa ma mniej niż 10 centymetrów. Grubość jej możemy sprawdzić i ocenić dopiero po wywierceniu pierwszego otworu. Możemy także zauważyć, że są ślady które pozostawił po sobie jakiś wędkarz. Znak to, że przed nami ktoś przebywał na lodzie. Możemy zatem wejść, ale pamiętajmy że możemy poruszać się po śladach ( w przypadku gdy jest nas więcej możemy wejść i poruszać się pojedyńczo ).

zanim1ZASADA nr 2 – wytrzymałość lodu możemy sprawdzić przy użyciu pierzchni. Gdy jej ostrze zagłębia się w pokrywę lodową bez jakichkolwiek odprysków, nie słychać przy tym żadnego trzasku – strzeżmy się. Lód jest na pewno cieńki. Pamiętajmy również i o tym, że lód jest cienki obok zatopionych przedmiotów, konarów drzew które wystają z lodu, nad oparzeliskami lub źródliskami.

ZASADA nr3 – dla własnego bezpieczeństwa miejmy przy sobie tak zwaną linkę asekuracyjną.

ZASADA nr4 – gdy wędkuje obok siebie grupa wędkarzy, pamiętajmy o zachowaniu kilku metrowych odległości. Otwory w lodzie wykonujmy przynajmniej co dwa metry.

ZASADA nr5 – lód może stać się niebezpiecznie kruchy z dnia na dzień, gdy nastąpi okres odwilży.

ZASADA nr6 – nie traćmy zimnej krwi, gdy lód się załamie. Starajmy się wpełznąć na lód od strony, od której przyszliśmy. Oddalmy się w takiej pozycji jeszcze kilka metrów dalej. Wtedy dopiero możemy wstać.

ZASADA nr7 – gdy odzież którą mamy na sobie zamokła, nie chodźmy w niej. Możemy w ten sposób nabawić się poważnej choroby. Na wszelki wypadek miejmy ze sobą odzież na zmianę.

Oczywiście, każdy z nas – wędkarzy łowiących na lodzie ma swoje słodkie tajemnice odnośnie tego typu połowów. Każdy z nas ma na pewno swoje wędki, mormyszki, błystki podlodowe, przynęty lub zanęty. Właśnie to dzięki nim, słyszymy nie raz o wspaniałych sukcesach przy łowieniu tam, gdzie innym to się nie udało.
Przypadkowo czytając prasę wędkarską z przed lat, natrafiłem w numerze 2, ,,Wędkarza Polskiego” z roku 1995, na artykuł Pana Zbigniewa Fedusa, pod tytułem: ,,Zimowe hity”. Ten artykuł zaciekawił mnie i dlatego też chciałbym go zacytować właśnie wędkarzom łowiącym zimą. A oto co pisze Pan Zbigniew:

ZIMOWE HITY

1. BRYKIETY I CEGŁY NA ZIMĘ.
Oryginalny sposób zanęcania łowiska stosują rosyjscy i skandynawscy wędkarze. Sporządzają oni brykiety i cegły zanętowe.
BRYKIETY – do małych kubeczków plastykowych, np. po jogurcie, wsypuje się drobną zanętową ochotkę lub małe robaczki wymieszane z czystym piaskiem w stosunku 1:1. Mieszaninę tę zalewa się wodą i umieszcza kubeczki w zamrażarce.
CEGŁA ZANĘTOWA – kawałki porowatej cegły gotuje się wraz z ochotkami, niekiedy z białymi robakami. Nasączone zapachem cegły owija się szczelnie paroma warstwami papieru i umieszcza w woreczkach foliowych.
Po wywierceniu paru otworów w lodzie rozpakowane cegły i wyjęte z kubków brykiety wpuszcza się do wody. Otwory, w których umieszczono zanętę, oznacza się chorągiewkami.

2. TRZYSTA I WIĘCEJ… DRGAŃ
Jeżeli mormyszce nadamy co najmniej 300 drgań w ciągu minuty, to nawet w pełni zimy lub początkowym okresie przyduchy obudzimy w okoniu jego drapieżny instynkt. Przy takiej, a jeszcze lepiej większej liczbie drgań, żadna ryba nie jest w stanie dojrzeć, co jej się przed oczami kręci, wierci, podskakuje, a do tego jeszcze ucieka ku górze. Właśnie liczba drgań i sposób poruszania się mormyszki pobudzają ryby do ataku. Jest na to dowód: doświadczeni mormyszkarze nawet w pełni zimy skutecznie łowią spod lodu na gołą mormyszkę bez przynęty. Jeśli natomiast na haczyk mormyszki założymy przynętę, musimy nią wykonywać takie ruchy, jakie wykonuje np. ochotka. Praktycy twierdzą, że na haczyku mormyszki kilka ochotek daje o wiele gorsze wyniki niż pojedyncza larwa. Natomiast na haczyku wędki spławikowej kilka ochotek zapewnia lepszy skutek niż jedna.

3. NA LNIANY „MAKARON”
Do zapachów, które szczególnie skutecznie wabią zimą ryby należy siemię lniane. Przygotowanie z niego przynęty nie jest trudne. Jedną łyżkę siemienia lnianego podsmażamy na patelni, a następnie ziarna przepuszczamy dwukrotnie przez maszynkę do mielenia mięsa lub jeszcze lepiej tłuczemy je w moździerzu. Tak uzyskaną mąkę lnianą mieszamy z miękiszem białego chleba lub bułki. Następnie chlebowo-lnianą masę przepuszczamy znów dwukrotnie przez maszynkę do mięsa. W rezultacie otrzymamy lniany „makaron”, który zakładamy na haczyk.

4. MALOWANKI
Doświadczalnie potwierdzono, że w niektórych zbiornikach ryby chętniej atakują mormyszki pomalowane na kolor perłowy aniżeli mormyszki zabarwione inaczej. Dlatego, jeżeli brań jest bardzo mało, warto spróbować malowania mormyszki perłowym lakierem do paznokci. Do otworka mormyszki wkładamy szpikulec agrafki, szpilki lub zaostrzoną zapałkę, by lakier nie zatkał otworka. Ponadto taka „wtyczka” spełnia funkcję trzymaka. Mormyszkę zanurzamy w rozbełtanym lakierze perłowym. Operację tę powtarzamy przynajmniej dwukrotnie.

Tyle Pan Zbigniew. Ludzie mówią że „co stare to dobre”. Może spróbujmy tych rad, a nóż będą sukcesy.

Życzę wszystkim miłośnikom wędkarstwa podlodowego przeżycia wspaniałych przygód podczas łowienia, złowienia wspaniałej ryby swego życia. Wędkarzom doświadczonym jak i początkującym zachowania ostrożności przy wchodzeniu na lód.

PAMIĘTAJMY WSZYSCY!!! – żadna ryba (nawet największa) na pewno nie jest warta, aby wędkarz ryzykował swoje życie dla niej!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.