Puchar Prezesa pojechał do Siemiatycz

Gdy wysiadłem z autokaru na parkingu łowiska specjalnego w Bachurach, ujrzałem znajomego. Znamy się od wielu lat i wiem, że z niego zuch duży, wędkarz jeszcze większy, ale i maruda, straszny maruda.  Gdyby malkontenctwo można było wyważyć i zaszeregować, to mój znajomy mógłby śmiało robić w Sevres pod Paryżem, jako idealny wzorzec malkontenta. 🙂 Gdy tylko mnie zobaczył, od razu zakrzyknął: – Darek, przekonasz się. Będzie lipa i w ogóle.  Otworzył bagażnik samochodu i zabrał się za wypakowywanie sprzętu wędkarskiego. Gdy go mijałem rzucił jeszcze jakby od niechcenia. – Jest nas za dużo i będzie ciasno. W dodatku w taką pogodę nie ma co liczyć na ładne ryby. Powiadam Tobie. Będzie lipa totalna! Zobaczysz! – Bądźmy dobrej myśli – odparłem z uśmiechem i wraz z grupą wędkarzy którzy tak jak ja przyjechali autokarem na „Puchar Prezesa”, ruszyłem w kierunku biura zawodów.

———————————————————————————————

Siódmego października 2012 roku, ponad dziewięćdziesięciu zawodników reprezentujących koła wędkarskie okręgu PZW Białystok, wzięło udział w corocznych zawodach spławikowych o „Puchar Prezesa Okręgu PZW w Białymstoku”. Od wielu lat zawody o Puchar Prezesa są w naszym okręgu także podsumowaniem całorocznego dorobku naszych najlepszych zawodników we wszystkich dyscyplinach wędkarskich. Tym razem miejscem zawodów, po raz pierwszy w historii tej imprezy było łowisko specjalne im. Zbigniewa Matusewicza w Bachurach

Zaproszenia na tegoroczny Puchar Prezesa, trafiły do wszystkich kół wędkarskich z naszego okręgu. Zarząd koła mógł zgłosić maksymalnie czterech swoich reprezentantów. Z takiego samego klucza naboru na Puchar Prezesa, korzystaliśmy w latach ubiegłych. Jednak zbiornik w Dojlidach który do tej pory służył za miejsce rozgrywania Pucharu Prezesa z powodu tegorocznej, wręcz niesamowitej ekspansji roślinności wodnej, przestał być brany pod uwagę jako arena zmagań wędkarzy. Padło więc na łowisko w Bachurach. A Bachury to nie Dojlidy, o nie. Widocznie zadziałała wędkarska wyobraźnia i perspektywa spotkania z dużą rybą zaowocowała bardzo dużą ilością zgłoszeń. Ostatecznie, w przewidzianym terminie zgłoszono z poszczególnych kół wędkarskich aż 92 zawodników. Jednak gdy się ma sprawne biuro, dobrych pracowników i doświadczonego Anatola Goroszkiewicza w roli przygotowującego stanowiska to o końcowy sukces można być spokojnym.

Wszyscy zawodnicy rozmieszczeni zostali wzdłuż trzech brzegów łowiska. Pomosty z przyczyn oczywistych zostały wykluczone.Sygnał do rozpoczęcia zawodów dał Sędzia Główny – Bogusław Kowalewski. Trzy najbliższe godziny miały zadecydować o tym kto zdobędzie nagrodę i wyjedzie do domu z pucharem Prezesa. Tegoroczne trofeum, też było nietypowe. Zamiast tradycyjnego pucharu na zwycięzcę czekała wyrzeźbiona w drewnie lipowym okazała ryba. Zgodnie z tradycją zawodów zrezygnowano z podziału na kategorie wiekowe. Nie było też sektorów. Liczyła się tylko metoda spławikowa. Część wędkarzy łowiła metodą odległościową. Inni z kolei postanowili trwać przy metodzie zestawu skróconego. Trzecia grupa ograniczyła się do wędkowania z pomocą popularnych „batów”. Niestety zimny front i skoki ciśnienia spowodowały, że drobna ryba nie bardzo chciała tego dnia współpracować. A duża ryba jeśli już żerowała, to tylko w znacznej odległości od stanowisk.  

Zawody wygrał kol. Grzegorz Gogołek z Siemiatycz. Złowił kilka karpi o łącznej wadze 7355g. Drugi był kol. Kazimierz Lewkowicz z Suwałk – 5550g, a trzecie miejsce zajął Jan Siekierko również z Siemiatycz łowiąc cztery karpiki o łącznej wadze 4620g. Złowione przez zawodników ryby trafiły do magazynu i zostały przeznaczone do sprzedaży detalicznej. Dyrektor biura ZO Jerzy Łucki zaprosił wszystkich na poczęstunek. Pracownicy okręgu przygotowali gorące kiełbaski z wody oraz krupnioki z grilla. Po posiłku nadszedł czas podsumowań. Ceremonię prowadzili Prezes Zarządu Okręgu – Ryszard Broniszewski, oraz Wiceprezes Okręgu ds.sportu – Bogusław Kowalewski. Były nagrody i podziękowania dla najlepszych. Były dyplomy i upominki ufundowane przez Zarząd Okręgu. Na koniec kol. Zbigniew Pieczko – opiekun i trener młodzieżowej ekipy spławikowców, podziękował władzom okręgu za finansowe wsparcie startów młodzieży w ogólnopolskich zawodach spławikowych. Październik jest miesiącem kończącym sezon letnich dyscyplin wędkarskich. Śmiało więć można stwierdzić, że zawody o których właśnie piszę były największą okręgową imprezą wędkarską w tym roku. Ponad dziewięćdziesięciu zawodników, a jeśli porachowalibyśmy jeszcze osoby towarzyszące, zaproszonych gości oraz organizatorów, to razem uzbierałoby się około 140 uczestników. A jak sięgam pamięcią, to stu czterdziestu uczestników nie mieliśmy na wędkarskiej imprezie okręgowej co najmniej od dwudziestu lat, a może i dłużej.  

Bywało przed laty, że dwa, trzy autokary woziły zawodników na kanały czy na jeziora w celu rozgrywania zawodów spławikowych w ramach Okręgowej Ligi Spławikowej. Ostatnie, tak duże, okręgowe zawody spławikowe pamiętam bardzo dobrze. Pamiętam, ponieważ wspólnie z kol. Andrzejem Białousem miałem przyjemność je organizować. Był to memoriał poświęcony pamięci tragicznie zmarłego Janka Szostaka – naszego kolegi z „Okonia”. Było to w roku 1995. Zawody odbyły się na Dojlidach, a na zawody zgłosiło się wtedy prawie osiemdziesięciu zawodników. Oczywiście zbiornik w Dojlidach nie był jeszcze wtedy tak zarośnięty jak dzisiaj, a i do rywalizacji sportowej garnęło się znacznie więcej osób niż dziś.

Po zakończeniu Pucharu Prezesa chciałem porozmawiać z moim znajomym, który rano tak ochoczo dzielił się ze mną swoimi wątpliwościami. Wiedziałem, że złowił ładnego karpika, a potem jakiś niezydentyfikowany „u-boot” po dość długim i wyczerpującym holu postanowił mu się spiąć z haczyka. Bardzo byłem ciekaw jego opinii. Gdy w końcu go namierzyłem, właśnie wyjeżdżał z parkingu. Nie zatrzymał się, tylko uśmiechnął się i w uniósł kciuk do góry. I ja się uśmiechnąłem. Skoro taki malkontent był zadowolony, to znaczy, że nie było aż tak źle 🙂

Fot. Darek Dziemianowicz

WYNIKI ZAWODÓW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.