Pstrąg Supraśli 2008

Początek sezonu pstrągowego kojarzy się z długo wyczekiwanym przez każdego pstrągarza dniem. Po długiej przerwie w naszej życiowej gonitwie za jedynym słusznym, kropkowanym drapieżnikiem, stajemy w końcu na brzegu ulubionej rzeki i zachłystujemy się ostrym, wiosennym powietrzem. Powietrzem, w którym pobrzmiewają nuty wilgotnej ziemi i parującego deszczu. Powietrzem rozedrganym śpiewem skowronka, który ćwierkając gdzieś wysoko nad łąką, często nie daje się wypatrzeć. Być może jest to wynikiem niewielkich rozmiarów tego zwiastuna wiosny wiszącego wysoko nad ziemią. Gdy połączymy to z wielką tęsknotą pstrągarza, który po raz pierwszy od dłuższego czasu ma okazję wpatrywać się w zawirowania nurtu rzeki, łatwo jest ocenić, dlaczego pstrągarze tak rzadko zauważają skowronki.  Nie da się bowiem wypatrzeć tego wiosennego ptaka, patrząc wyłącznie na wodę. Ale jak tu inaczej funkcjonować, gdy wiosenne dźwięki, obrazy i zapachy jednoznacznie kojarzą się z pstrągową wyprawą, a głowa, w której powstają kolejne plany pstrągowych wypraw w nowym sezonie wypełniona jest milionem niepoukładanych myśli?

Skąd ten patetyczny wstęp? Mnie osobiście, Pstrąg Supraśli, w którym biorę udział rokrocznie od 1997, kojarzył się właśnie ze skowronkami i wiosennymi obrazami. A że mam więcej szczęścia, jak rozumu i wiosenna Supraśl zwykle obdarza mnie wiosną dobrymi pstrągami, wiosenne okoliczności zawsze będą mi się kojarzyć z udaną wyprawą na pstrąga. 29 marca 2008 spotkaliśmy się po raz kolejny w licznym gronie pstrągarzy z północno-wschodniej Polski, by w miłej, koleżeńskiej atmosferze, w szrankach XVIII Pstrąga Supraśli zawalczyć o najdłuższego wiosennego potokowca. Na zbiórce przy leśniczówce w Kopnej Górze nad Sokołdą przywitaliśmy licznie przybyłych gości. W tym roku, w porównaniu z latami ubiegłymi, w zawodach wzięło udział wielu wędkarzy spoza SalmoClubu, co należy uznać za duży sukces. Po krótkim acz życzliwym przywitaniu uczestników, organizatorzy imprezy – Jerzy Łucki oraz Waldemar Jasiewicz przedstawili zawodnikom zasady zawodów. Położono duży nacisk na etyczne zachowanie nad wodą, oraz poproszono – w miarę możliwości – o niezabijanie złowionych ryb. To niezwykle ważne, by w trakcie imprez wędkarskich popularyzować sportowe podejście do pstrągów potokowych – jednych z najcenniejszych przeciwników, jakich wędkarz może sobie wyobrazić. Zgodnie z uchwałą Zarządu Okręgu PZW Białystok, w zawodach zaliczane były jedynie pstrągi potokowe o długości ponad 35cm. Wszyscy zawodnicy zgodnie uznali, ze podniesienie granicy wymiaru ochronnego pstrąga w warunkach podlaskich rzek pstrągowych było bardzo dobrym posunięciem.

Po oficjalnym rozpoczęciu zawodów udaliśmy się w tajemne miejsca tajemnych odcinków rzek dorzecza Supraśli. Muszkarze i spinningiści nie szczędzili sobie wzajemnych uprzejmości w zdradzaniu wędkarskich planów na czas zawodów. „Gdzie jedziesz?” – „Na ryby…” – „A na co będziesz łowił?” – „Na muchę” – „Na jaką muchę?” – „Na sztuczną… ”. Bez względu na plany, łowiska oraz stosowane metody, ciepła, wiosenna aura oraz prognozy pogody zapowiadały udany wędkarski dzień. Po kilkudziesięciu minutach łowienia zaczęły w telefonach komórkowych krążyć różne informacje… A to smok wawelski złowiony na obrotówkę, a to gruby okoń, a to fasola z podwawelską. 

Piękna wiosenna pogoda pozwalała skupić się na efektywnym łowieniu. Nie można było bowiem zwalić winy za brak brań na aurę, okoliczności przyrody wysokość wody czy braki sprzętowe. W takich chwilach skłonny jestem do refleksji nad postawą wędkarzy, którzy z miesiąca na miesiąc dysponują coraz doskonalszymi wędkami, coraz lepszymi sznurami, coraz skuteczniejszymi muchami. Kiedyś nie było problemów z doborem odpowiedniej wędki, gdyż brało się na ryby to, co się miało. A dzisiaj? Pozostawmy tę sprawę bez komentarza i zajmijmy się ustalaniem wyższości wędki „siódemki” nad „szóstką” oraz „sink tipa” nad „tonącym”. W trakcie zawodów okazało się, że pstrągi współpracują z wędkarzami bardzo ochoczo, nie bacząc na „niechrześcijańską” jak na pstragarzy porę łowienia (od 9.00 do 16.00). Zawodnicy, którzy złowili wymiarowe pstrągi postanowili udać się wcześniej na ognisko na miejsce zbiórki, gdzie miło spędzali czas na opowieściach wędkarskich przy rozgrzewającej ciepłej herbacie z termosu i pieczonej na ognisku kiełbasce, pierwszej w tym sezonie. Czekając na zgłoszenia ryby mieliśmy okazję wspomnieć chyba wszystkie brania, jakie każdy z nas miał w ostatnim sezonie. O 17.00 organizatorzy zakończyli przyjmowanie zgłoszeń ryb. Okazało się, że najskuteczniejsza okazała się metoda muchowa, gdyż 4 największe spośród wszystkich 6 zgłoszonych ryb zostały złowione na streamera – głównie na ślajzury oraz czarne pijawki. Największą rybę – jak nakazuje protokół dyplomatyczny – złowił Kolega Prezes Przemysław. Jego pstrąg mierzył 45 centymetrów.

Jestem pewien, że podczas zawodów złowiono większe ryby, ale wobec ogólnie panującej niechęci do „podpadania” władzom, nikt nie odważył się zgłosić większych ryb. Drugie miejsce zajął Kolega Pierwszy Sekretarz Mateusz. Jego pstrąg był krótszy o całe 5 cm od pstrąga Prezesa ze względów jak wyżej, ale zajęte w zawodach drugie miejsce również wynikało z wyjaśnień jak wyżej. Trzecie miejsce zajął Jędrzej „Krwawa Ręka” Grygoruk łowiąc 38 cm potokowca. Czwarte miejsce zajął Michał Jasiewicz (pstrąg 37cm), piąte – Kolega Ichtiolog Grzegorz (również 37 cm, ale jego pstrąg miał mniej kropek niż pstrąg Michała), a szóste miejsce – Piotr „Mysza” Meszyński (36 cm). Wszystkie złowione ryby zostały wypuszczone od razu po zmierzeniu i zrobieniu zdjęcia. Aplauzowi i wyrazom uznania nie było końca. Z przedstawionych względów najdłużej oklaskiwano Przemka, a czołówka zwycięzców otrzymała nagrody ufundowane przez organizatorów oraz głównego sponsora imprezy – Zarząd Okręgu PZW w Białymstoku (eleganckie drewniane podbieraki pstrągowe). Imprezę zakończyło tradycyjne klubowe ognisko, które zapisało się w pamięci prawie wszystkich jego uczestników wspaniałą, koleżeńską atmosferą. Zjedliśmy po kawałku podwawelskiej (bez fasoli) i powygłupialiśmy się nieco, opowiadając pstrągowe historie z przeszłości. Miejmy nadzieję, że za rok, podczas XIX Pstrąga Supraśli, w równie miłej atmosferze będziemy wspominać tegoroczne zawody – brania, pstrągi złowione w pierwszych 10 minutach zawodów oraz giganta z pewnej rzeki, który pokazał swój grzbiet – oczywiście Prezesowi – poniżej pewnego betonowego progu…

Serdecznie dziękujemy głównemu sponsorowi imprezy – Zarządowi Okręgu PZW w Białymstoku oraz uczestnikom zawodów z Ełku, Białegostoku, Gródka i Warszawy. Do zobaczenia wkrótce, na Pstrągu Hańczy…

{gallery}2008/mucha/pstrag{/gallery}
Autor zdjęć: pafek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.